UrStory

Opis forum


#1 2011-03-16 21:32:10

kolind

Opiekun

Zarejestrowany: 2011-03-11
Posty: 38
Punktów :   

Opowiadanko

Proponuję taką śmieszna zabawę w wymyślanie dalszego ciągu pewnej historyjki. Proszę jedynie aby było to coś z sensem, coś przemyślanego i ogarniętego Zaczynamy!

Zima 2010. Za oknem pada śnieg i wszędzie jest biało. Ulice pokryte białym puchem skutecznie uprzykrzają życie miejscowym. Samochody ślizgające się na lekko przymarzniętej nawierzchni suną wolno przed siebie zwracając uwagę tylko na sygnalizatory świetlne. Ludzie załatwiający swoje codzienne sprawy - praca, dom, rodzina, znajomi. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że życie toczy się normalnym tempem. Jedak dopiero po uważniejszym przyjrzeniu się zobaczyć możemy wolno opadające płatki śniegu. Delikatny mroźny wiaterek który przy temperaturze minus siedmiu stopni Celcjusza smaga zmarznięte policzki. Drzewa które już dawno zgubiły wszystkie swoje liście czekają w stanie hibernacji, uśpione zimowym snem, na letnie promienie słońca. Rzeki i jeziora spowiła gruba i wytrzymała warstwa lodu. Ryby w oczkach wodnych unoszą się w ciemnej toni bez przytomności i tylko po ruchu skrzeli można poznać, że w ogóle płynie w nich krew. Po zapadnięciu zmierzchu jasne promienie księżyca odbijają się od białego puchu i mienią się niczym rozbite szkło skrzy się na słońcu. Latarnie oświetlają to wszystko swoim menancholijnym pomarańczowo-ciemnym światłem. Pomiędzy metalowymi słupami ulice spowija ospały mrok który zdaję się jakby uciekał przed jakimkolwiek świałem. W oknach domów zobaczyć można szczęśliwe rodziny siedzące wspólnie przy wigilijnym stole. Uśmiechnięte twarze dzieci i ich rodziców wprawiają mnie tylko w dobry nastrój. Kolorowe choinki z mnóstwem bombek, łańcuszków, światełek i wszelakiego rodzaju ozdóbek cieszą oko za każdym zakrętem. Cisze wigilijnego wieczoru przerywa tylko nadlatujący na pobliskie lotnisko samolot oraz tu i ówdzie przemykający za pozwoleniem mroku kot lub pies. Staram się zawsze dokarmiać bezdomne zwierzęta gdyż wiem co czują. Czuja to samo co ja czułem dwadzieściapięć lat temu. Smutna to historia i bardzo długa więc może usiądziemy wygodnie przy stole i najpierw coś zjemy. A wybierać jest w czym. Barszcz z uszkami - nieodzowna część każdego wigilijnego wieczoru. Tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Zupa rybna z głów karpia oraz makaron z jagodami. Nie może zabraknąć również smażonego karpia oraz śledzi z ziemniakami. Do picia zazwyczaj podaję własnej roboty kompot z malin lub truskawek.
- Dziekuję, dziękuję naprawdę. Dobry z pana człowiek.
- Nie ma sprawy. No to co? Wesołych Świąt!
Wszystkie dania znikały ze stołu w błyskawicznym tempie. Widać było po nim, że od wielu dni a nawet tygodni nie jadł żadnego porządnego posiłku. Ubrany on był w brudną koszulę, przetarte spodnie i niedostatecznie duże buty. Przetłuszczone i brudne włosy powyginane i powykręcane w każdą ze stron zdawały się prosić aby w końcu je umyto. Nieprzyjemny zapach unosił się w całej jadalni, jednak nie zwracałem na to uwagi. Radość na jego twarzy była dla mnie największym prezentem na te święta. Bardzo przejąłem się gdy podczas kolacji przeprosił za swój odrażający zapach - jak to ujął - którego sam nie był w stanie poczuć. Zaproponowałem mu kąpiel w łazience. Nie musiałem namawiać go długo. Po 2 godzinach wybiegł ze łzami w oczach i rzucił mi się na szyję. Zaciskał zęby żeby nie uronić zbyt wielu łez. Po wszystkim poprosiłem Lucka aby ten usiadł przy kominku i jeszcze trochę się ogrzał. Usiadł obok palącego się drewna i wyciągnął ku niemu ręce. Usiadłem na małym stołku obok niego i zacząłem opowiadać o swoim życiu.
   
Zima 1985. Za oknem gruba warstwa popiołu. Wszędzie dookoła walają się odłamki porozrywanych domów, drzew i ludzi. Tu i ówdzie tlą się różne niedopałki. Nieliczna garstka drzew jaka przetrwała tajemniczą inwazję pokryta jest grubą warstwą sadzy a połowicznie spalone liście leża połogiem na ziemi. Zewsząd dochodzą okrzyki ludzi. Wołania i prośby o pomoc tną powietrze niczym ostrze. Duże wstęgi czarnego dymu majestatycznie i powoli unoszą się w górę tworząc czarne kominy obwieszczające ogromne zniszczenia. Ptaków prawie już nie ma. Wszystkie w pośpiechu uciekły na zachód w kierunku Niemiec. Na moich oczach życie było eksterminowane. Nikt nie spodziewał się tak nagłego i brutalnego ataku.
- To na pewno Ruscy albo Szkopy na nas napadli - powiedziałem cicho sam do siebie pokonując kolejne metry w drodze do domu gdyż wracałem - od już świętej pamięci - kolegi. Nie mogłem mu pomóc. Ja zbiegłem do piwnicy i schowąłem się pod grubą metalową szafką. Niestety Michał nie miał już tyle szczęścia. Ogromna fala ognia dosłownie spopieliła go na moich oczach.
Pokonując metr za metrem, patrząc na te zniszczenia, patrząc na coś czego już nie ma człowiek przestaje odczuwać współczucie. Przestaje myśleć. Wykonuje ślepo zadanie jakie sam sobie postawił. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie - Dlaczego ja wciąż żyję!? Podczas gdy 90% populacji naszego miasta zginęło, czyli przeszło 300tyś osób. Krajobraz ogólnie przypominał sam środek piekła. Marsz przerodził się w szybki chód. Ten zaś w trucht a na końcu w bieg. Zbliżając się do domu, a raczej tego co z niego zostało zacząłem głośno nawoływać bliskie mi osoby. Niestety głucha cisza wypełniała moje uszy. Gdy dotarłem na miejsce nie mogłem uwierzyć w to co widzę gdyż cały czas miałem cichą nadzieję, że ktoś ocalał. Po 4 godzianach przeszukiwania rumowiska zdałem sobie sprawę, że wysilałem się nadaremnie. Usłyszałem za sobą krzyk. Odwróciłem się. Jasne światło oślepiło mnie. Poczułem uderzenie w głowę i straciłem przytomność.


Najpiękniejsze piękno - ogrom nieskończoności
Najgorsze zło - ignorancja

Offline

 

#2 2011-03-16 21:44:17

Uroboros

Opiekun

Zarejestrowany: 2011-03-10
Posty: 45
Punktów :   

Re: Opowiadanko

Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu, siedziałem związany na krześle. Zdawało mi się, że minęło już z dziesięć godzin. Zmęczony, już straciłem nadzieje, już traciłem przytomność... Nagle usłyszałem strzały, kolejny błysk, który był widoczny tylko przez dziurkę od klucza, i cisza, głucha długa cisza... Aż tu nagle, dźwięk, dla mnie przeraźliwy dźwięk przekręcanej gałki w drzwiach przede mną. Światło które wcześniej błysnęło, świeciło dalej. Drzwi zaczęły się przesuwać w moją stronę, serce zaczęło mi bić, jednak nie miałem siły, żeby wydać z siebie dźwięku. Zauważyłem sylwetkę człowieka, chyba kobiety, jednak usłyszałem tylko słowa -Już wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze...- i zemdlałem.
- I co? I co było potem?
-Powoli, ta historia jest długa... Ale sądzę, że mamy czas.

(co do "zabawy", jeśli to fantazy rozumiem, że mogę dać motywy... nie istniejące, abstrakcyjne ^^)


Uroboros- mistyczne stworzenie oznaczające pętle nieskończoności, mistyczny wąż, który wijąc się w znak nieskończoności, gryzie swój własny ogon.

Offline

 

#3 2011-03-17 20:10:04

kolind

Opiekun

Zarejestrowany: 2011-03-11
Posty: 38
Punktów :   

Re: Opowiadanko

Ocknąłem się u kolegi, spałem na materacu. Klepał mnie po policzku próbując wybudzic mnie z sennego koszmaru.
- Wszystko będzie dobrze, wszystko już dobrze - powtarzał ciągle.
Otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła i cały spocony wstałem z materaca. Szybkim krokiem nic nie mówiąc podszedłem do okna. Otworzyłem je i zaczerpnąłem jeden głęboki haust powietrza. Rozejrzałem się dokoła. Ludzie, samochody, drzewa, budynki - wszystko było na swoim miejscu i w całości. Odetchnąłem z ulgą. Poszliśmy coś zjeść. Tomasz - bo tak miał na imię mój kolega - zrobił nam tosty na śniadanie. Podczas posiłku chciałem mu powiedzieć o tym dziwnym śnie ale cały czas znajdywaliśmy inny temat do rozmowy. Gdy zaczynałem ten temat błyskawicznie rozpoczynał rozmowę o czymś innym. Wyglądało to tak jakby nie chciał o nim wiedzieć. Robi to zupełnie podświadomie - pomyślałem. Wydało mi się to trochę dziwne. Zjedliśmy śniadanie. Napiliśmy się ciepłej herbatki i przyszła pora wrócić  z powrotem do swojego domu. Pożegnałem się z nim, zabrałem kilka płyt DVD które ode mnie pożyczył, nałożyłem kurtkę i wyszedłem. Stojąc w drzwiach twarzą w kierunku jego przedpokoju zobaczyłem tajemniczy cień na ścianie obok. Było to o tyle dziwne, że nie było żadnego obiektu ani źródła na tyle silnego światła aby cień ten był aż tak wyraźny. Przedstawiał czyjąś sylwetkę - chyba kobiety - pomyślałem. Już miąłem podejść do tej ściany gdy nagle z góry (Tomek swój pokój miał na piętrze) zbiegł Tomek i wręczył mi dziwną płytę DVD z napisem obrazkiem ilustrującym ładną, seksowną brunetkę liżąca średniej wielkości sztylet na tle ulic jakiegoś miasta. Gdy spytałem "po co mi to Tomku?", odparł, że nie wiem. Po prostu zobaczył ją i wiedział, że musi mi ją dać. Uznałem, że boli go głowa, zabrałem płytę w wyszedłem z domu. idąc ulicą wstąpiłem do sklepu aby kupić kilka ziemniaków na obiad oraz słoiczek z papryką. Wychodząc ze sklepu zobaczyłem kobietę. niby w tym nic dziwnego - przecież codziennie widuję setki kobiet idących ulicą. Ta jednak przykuła moją uwagę. Nie wiem czemu poszedłem za nią lecz za nim zdążyłem ją dogonić schowała się za rogiem budynku. Przyspieszyłem kroku. Gdy wyszedłem za róg sklepu - ku mojemu naprawdę nie małemu zdziwieniu - kobiety nie było. Mam zwidy pomyślałem. To wszystko przez ten sen. I w tym momencie pociemniało mi w oczach. Przypomniałem sobie wszystko z detalami. Nie wiedzieć czemu od razu powiązałem cień kobiety w pokoju w którym mnie przetrzymywano we śnie, z cieniem na ścianie w domu Tomka. Szybkim ruchem otworzyłem plecak, Wyciągnąłem płytę i ujrzałem na niej dokładnie tę samą kobietę co koło sklepu. Emocje był zbyt silne. Serce zaczęło walić mi z niewiarygodna prędkością. Zmysły się wyostrzyły. Słyszałem co mówią ludzie za ścianą. Słyszałem wszystkich dookoła. Dziwny stan szybko zniknął. Biegiem wróciłem do domu aby sprawdzić co jest na tej płycie. Odpaliłem komputer, włożyłem ją do napędu. na monitorze pojawił się znaczek kursora w kształcie klepsydry.

<dużo literówek, pisz ostrożniej, wiem że trudno dbać o wątek i całą resztę na raz... ale postaraj się. Uro.>

Tak, tak wiem Już poprawione mistrzu ^^


Najpiękniejsze piękno - ogrom nieskończoności
Najgorsze zło - ignorancja

Offline

 

#4 2011-03-18 00:02:02

Uroboros

Opiekun

Zarejestrowany: 2011-03-10
Posty: 45
Punktów :   

Re: Opowiadanko

Minęło już z pięć minut, od kiedy płyta się wczytuje. Normalnie już dawno bym coś zrobił, ale byłem zbyt... nie wiem dokładnie co to było, strach? Może podekscytowanie... A płyta nie chciała się wczytać. Postanowiłem więc coś z tym zrobić. Jednak nie mogłem otworzyć żadnego pliku, żeby "naprawić" błąd... komputer wydawał się zawieszony, więc postanowiłem go zrestartować. Gdy już nacisnąłem przycisk to ponownego uruchomienia, klepsydra zniknęła, i przez chwile widziałem cztery linijki tekstu, i cień, nadal nie jestem pewien czy to ten sam cień co wcześniej. Przeczytałem tylko pierwsze słowo i komputer zaczął uruchamiać się ponownie. Słowo to brzmiało "Uważaj". Podsyciło to tylko moją ciekawość. Chciałem znowu odczytać płytę, ale napęd jej nie widział, otworzyłem go, a w środku nie było płyty. Zacząłem przeszukiwać cały pokój, jednak nic nie znalazłem.

-I co?-powiedział bezdomny-Co zrobiłeś?
-Spokojnie, jak już powiedziałem to jest długa historia...

Poszukiwania zajęły mi więcej czasu niż myślałem. Był już wieczór. Umieram z głodu, pomyślałem, i znowu poczerniało mi przed oczami. Wizja ze snu, wyraźniejsza, było w niej więcej szczegółów tym razem... Był tam tajemniczy cień... ale nie tylko... Kobieta, kobieta ze sklepu, kobieta z obrazka na płycie... Siedziała cały czas przy mnie, w tym ciemnym pokoju, to ona powiedziała, że wszystko będzie w porządku.
Zemdlałem.
Obudziłem się u... Tomka. Co jest?-pomyślałem. Pierwsze słowa które usłyszałem od niego to: "wszystko będzie w porządku". Wszystko było identycznie jak ostatnio, gdy próbowałem o nim z tym porozmawiać, zmieniał temat tak zwinnie, że nie mogłem nie odpowiedzieć.
Tosty, płyty, cień na klatce, płyta od Tomka z kobietą. Znowu... nieodparta myśl kupienia ZIEMNIAKÓW! Nie wiem co się stało, poszedłem do sklepu. Znowu ta kobieta, znowu za nią poszedłem, znowu zniknęła. Jedyne co się zmieniło, to to, że nie miałem wizji ze snu. Wróciłem do domu. Znowu to samo, przewracająca się klepsydra, nie skończony przebieg czasu. Od patrzenia się na klepsydrę zemdlałem...


Uroboros- mistyczne stworzenie oznaczające pętle nieskończoności, mistyczny wąż, który wijąc się w znak nieskończoności, gryzie swój własny ogon.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cmdteam.pun.pl www.abc-naruto.pun.pl www.preityzinta.pun.pl www.elitarnipogromcyzla.pun.pl www.strzelnicabydgoszcz.pun.pl